poniedziałek, 20 maja 2013

„Nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne” – o memach politycznych słów kilka

Polityka jest dla memów tematem niezwykle płodnym i atrakcyjnym. Jest wszak sferą, która teoretycznie dotyczy każdego z nas, z tym jednak zastrzeżeniem, że mały procent spośród zwykłych zjadaczy chleba może bezpośrednio w niej uczestniczyć. Stąd też nie dziwi fakt, że dzieła internetowych twórców stanowią nie tylko swoisty komentarz dla poszczególnych wydarzeń, ale działają przede wszystkim na zasadzie „katalizatora” negatywnych emocji.




Sprawy polityczne na naszym rodzimym gruncie zawsze budzą skrajne odczucia. Iskrzy nie tylko na linii koalicja – opozycja czy pomiędzy poszczególnymi partiami i przeciwnikami politycznymi, ale przede wszystkim na osi rząd – obywatele. Co i rusz społeczeństwo otrzymuje kolejne informacje o nowych działaniach, zamierzeniach, a ostatnio niestety coraz częściej o sporach i aferach w środowisku władzy.

Owocem tego są z kolei memy, które w mgnieniu oka – jak grzyby po deszczu – wyrastają po każdej nowej „sytuacji”. Bawią, roztaczają swój ironiczny i satyryczny wydźwięk, przede wszystkim jednak są odzwierciedleniem gorzkiej refleksji rzeszy internautów.

Dlaczego i jak? Przykłady memów politycznych

Rodzajów memów politycznych jest całe mnóstwo, od tych bardziej subtelnych do tych, które swoje przesłanie wyrażają zupełnie bez ogródek. Ciekawym zjawiskiem jest zestawianie ich w rankingach (jak np. tutaj:


Każdy jest odpowiedzią na konkretne wydarzenie – tych zaś, jak już wiemy, jako pożywki dla internetowej twórczości nie brakuje. Autorami memów przeważnie są anonimowi internauci, jednak trudno nie wspomnieć o Andrzeju Mleczko, który swoją twórczością aktywnie przyczynia się do popularyzacji rysunków zabarwionych satyrą polityczną (warta polecenia jest jego strona: http://www.andrzejrysuje.pl/).

Nie sposób zebrać i zaprezentować tutaj przykładów dla każdego „rodzaju” mema, dlatego chcemy się skupić na przedstawieniu tych najbardziej charakterystycznych i najpopularniejszych „memo-reakcji” na wydarzenia polityczne.

„Pan Premier”

Proste biało-pomarańczowe tło z zdjęciem Donalda Tuska i zjadliwym komentarzem idealnie ilustrującym niezaprzeczalne stwierdzenie, że przecież „lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu”.
„Pan Premier” przeżywa regularnie swoje „5 minut”, za każdym razem po to, by wyrazić reakcję cyberspołeczności na daną wypowiedź czy zachowanie szefa ministrów. Memy z wizerunkiem premiera są swoistą formą krytyki ze strony internautów, a w połączeniu z ich wyjątkową pomysłowością, nierzadko zmuszają nas do gorzkiego śmiechu.








„Wina Tuska”

Ostre, czerwone tło, a na nim zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego o trudnej do określenia – obrażonej czy może zbulwersowanej – minie. Istotę memu wyraża niezaprzeczalne hasło, że absolutnie wszystko – od poważnych spraw szczebla państwowego po najbardziej błahe sytuacje życia codziennego – jest „winą Tuska”.

Memy tego rodzaju wydają się być prześmiewczym komentarzem do toczącej się od lat wojny partyjnej na linii PO – PiS, czy też do argumentów opozycyjnej partii odnośnie całej sytuacji. Mniej lub bardziej poważne (czy raczej mniej lub bardziej absurdalne) komentarze świadczą o dystansie, z jakim wyborcy podchodzą do niektórych wydarzeń.




·         Ciekawą sytuację sprowokowała też treść samego mema. Internauci, idąc tropem skojarzeń, zaczęli w pewien sposób żartować z siebie nawzajem, parodiując mem, który początkowo pomagał im wyśmiewać absurdy polityczne. Dla przykładu:



„Komorofzki”

Białe tło ze zdjęciem prezydenta Bronisława Komorowskiego z napisami obowiązkowo zawierającymi jak największą ilość błędów ortograficznych. W tak minimalistycznym stylu skonstruowany jest mem spełniający najmniej poważną funkcję, będąc przy tym jednym z najbardziej złośliwych tworów tego typu.
Lawinę obrazków z prezydentem łączącym się „w bulu” rozpoczął prosty błąd ortograficzny, którego w jednej z wypowiedzi ten się dopuścił. Trudno o lepszy temat do drwin. Wkrótce Internet zalała fala memów sytuacyjnych, oczywiście z błędnie zapisanym komentarzami, którym patronuje twarz prezydenta.





Na koniec: po co? (Ewentualne) Skutki memów politycznych

Ośmieleni swoją anonimowością w sieci użytkownicy wyjątkowo płodnie (choć niestety nie zawsze zachowując przy tym granice przyzwoitości) tworzą memy, które „na tapetę” biorą zjawiska polityczne. Wiadomo, że jest to jakiś sposób na wyrażenie własnego zdania, stosunkowo niegroźny sposób na wyładowanie agresji żywionej wobec polityków, których działania często są kompletnie niezrozumiałe. Bez wątpienia prowadzi to do integracji społeczeństwa, budowania swoistego poczucia wspólnotowości obywateli. Internauci jednoczą się przeciw wspólnemu „wrogowi”. Warto się jednak zastanowić, czy ma to jakiś większy sens. Bądź co bądź, tworzenie memów internetowych, aby dać upust swoim osobistym, najczęściej niepochlebnym emocjom, w 99% w ogóle nie prowadzi do rozwiązania problemu.
Zjednoczeni przez chwilę w poczuciu, że „wyrównaliśmy rachunki”, tak naprawdę chyba tylko pogłębiamy stan podziału między „nami” a „nimi”. Aczkolwiek założenie, że z dnia na dzień wszystko się zmieni, jeśli my sami zaczniemy się zmieniać (czytaj: jeśli przestaniemy tworzyć ironiczne memy), jest bardzo naiwne i idealistyczne. Nasuwa się jednak refleksja, czy internauci, trwając przy „swoim”, zamiast pomóc, nie szkodzą sobie jeszcze bardziej albo jeszcze gorzej – pomagają zupełnie nie tym, którym by chcieli.
Na dzień dzisiejszy, nie zapominając o wszystkich wątpliwościach, można stwierdzić, że działalność taka jest jak najbardziej potrzebna. Taki sposób „oporu” wobec władzy nie tylko jednoczy społeczność sieciową (i nie tylko), ale przede wszystkim w jakiś sposób pozwala na chociażby chwilowe odstresowanie. Zaznaczamy jednak – kwestia sensowności takich zabiegów na dłuższą metę pozostaje wciąż otwarta i chyba jednak jeszcze przez długi czas pozostanie dla nas zagadką sfinksa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz