Polityka jest dla memów tematem niezwykle płodnym i atrakcyjnym. Jest wszak sferą, która teoretycznie dotyczy każdego z nas, z tym jednak zastrzeżeniem, że mały procent spośród zwykłych zjadaczy chleba może bezpośrednio w niej uczestniczyć. Stąd też nie dziwi fakt, że dzieła internetowych twórców stanowią nie tylko swoisty komentarz dla poszczególnych wydarzeń, ale działają przede wszystkim na zasadzie „katalizatora” negatywnych emocji.
Sprawy polityczne
na naszym rodzimym gruncie zawsze budzą skrajne odczucia. Iskrzy nie tylko na
linii koalicja – opozycja czy pomiędzy poszczególnymi partiami i przeciwnikami
politycznymi, ale przede wszystkim na osi rząd – obywatele. Co i rusz
społeczeństwo otrzymuje kolejne
informacje o nowych działaniach, zamierzeniach, a ostatnio niestety coraz
częściej o sporach i aferach w środowisku władzy.
Owocem tego są z kolei memy,
które w mgnieniu oka – jak grzyby po deszczu – wyrastają po każdej nowej
„sytuacji”. Bawią, roztaczają swój ironiczny i satyryczny wydźwięk, przede
wszystkim jednak są odzwierciedleniem gorzkiej refleksji rzeszy internautów.
Dlaczego i jak? Przykłady memów politycznych
Rodzajów memów
politycznych jest całe mnóstwo, od tych bardziej subtelnych do tych, które
swoje przesłanie wyrażają zupełnie bez ogródek. Ciekawym zjawiskiem jest
zestawianie ich w rankingach (jak np. tutaj:
Każdy jest odpowiedzią na
konkretne wydarzenie – tych zaś, jak już wiemy, jako pożywki dla internetowej
twórczości nie brakuje. Autorami memów przeważnie są anonimowi internauci,
jednak trudno nie wspomnieć o Andrzeju Mleczko, który swoją twórczością
aktywnie przyczynia się do popularyzacji rysunków zabarwionych satyrą
polityczną (warta polecenia jest jego strona: http://www.andrzejrysuje.pl/).
Nie sposób zebrać i
zaprezentować tutaj przykładów dla każdego „rodzaju” mema, dlatego chcemy się
skupić na przedstawieniu tych najbardziej charakterystycznych i
najpopularniejszych „memo-reakcji” na wydarzenia polityczne.
„Pan Premier”
Proste biało-pomarańczowe tło z
zdjęciem Donalda Tuska i zjadliwym komentarzem idealnie ilustrującym
niezaprzeczalne stwierdzenie, że przecież „lepszy wróbel w garści, niż gołąb na
dachu”.
„Pan Premier” przeżywa
regularnie swoje „5 minut”, za każdym razem po to, by wyrazić reakcję
cyberspołeczności na daną wypowiedź czy
zachowanie szefa ministrów. Memy z wizerunkiem premiera są swoistą formą
krytyki ze strony internautów, a w połączeniu z ich wyjątkową pomysłowością,
nierzadko zmuszają nas do gorzkiego śmiechu.
„Wina Tuska”
Ostre, czerwone tło, a na nim
zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego o trudnej do określenia – obrażonej czy może
zbulwersowanej – minie. Istotę memu wyraża niezaprzeczalne hasło, że absolutnie
wszystko – od poważnych spraw szczebla państwowego po najbardziej błahe
sytuacje życia codziennego – jest „winą Tuska”.
Memy tego rodzaju
wydają się być prześmiewczym komentarzem do toczącej się od lat wojny partyjnej
na linii PO – PiS, czy też do argumentów opozycyjnej partii odnośnie całej
sytuacji. Mniej lub bardziej poważne (czy raczej mniej lub bardziej absurdalne)
komentarze świadczą o dystansie, z jakim wyborcy podchodzą do niektórych
wydarzeń.
·
Ciekawą
sytuację sprowokowała też treść samego mema. Internauci, idąc tropem skojarzeń,
zaczęli w pewien sposób żartować z siebie nawzajem, parodiując mem, który
początkowo pomagał im wyśmiewać absurdy polityczne. Dla przykładu:
„Komorofzki”
Białe tło ze zdjęciem
prezydenta Bronisława Komorowskiego z napisami obowiązkowo zawierającymi jak
największą ilość błędów ortograficznych. W tak minimalistycznym stylu
skonstruowany jest mem spełniający najmniej poważną funkcję, będąc przy tym
jednym z najbardziej złośliwych tworów tego typu.
Lawinę obrazków z prezydentem
łączącym się „w bulu” rozpoczął prosty błąd ortograficzny, którego w jednej z
wypowiedzi ten się dopuścił. Trudno o lepszy temat do drwin. Wkrótce Internet
zalała fala memów sytuacyjnych, oczywiście z błędnie zapisanym komentarzami,
którym patronuje twarz prezydenta.
Na koniec: po co? (Ewentualne) Skutki memów politycznych
Ośmieleni swoją anonimowością w
sieci użytkownicy wyjątkowo płodnie (choć niestety nie zawsze zachowując przy
tym granice przyzwoitości) tworzą memy, które „na tapetę” biorą zjawiska
polityczne. Wiadomo, że jest to jakiś sposób na wyrażenie własnego zdania,
stosunkowo niegroźny sposób na wyładowanie agresji żywionej wobec polityków,
których działania często są kompletnie niezrozumiałe. Bez wątpienia prowadzi to
do integracji społeczeństwa, budowania swoistego poczucia wspólnotowości
obywateli. Internauci jednoczą się przeciw wspólnemu „wrogowi”. Warto się
jednak zastanowić, czy ma to jakiś większy sens. Bądź co bądź, tworzenie memów
internetowych, aby dać upust swoim osobistym, najczęściej niepochlebnym
emocjom, w 99% w ogóle nie prowadzi do rozwiązania problemu.
Zjednoczeni przez chwilę w
poczuciu, że „wyrównaliśmy rachunki”, tak naprawdę chyba tylko pogłębiamy stan
podziału między „nami” a „nimi”. Aczkolwiek założenie, że z dnia na dzień
wszystko się zmieni, jeśli my sami zaczniemy się zmieniać (czytaj: jeśli
przestaniemy tworzyć ironiczne memy), jest bardzo naiwne i idealistyczne.
Nasuwa się jednak refleksja, czy internauci, trwając przy „swoim”, zamiast
pomóc, nie szkodzą sobie jeszcze bardziej albo jeszcze gorzej – pomagają
zupełnie nie tym, którym by chcieli.
Na dzień dzisiejszy, nie
zapominając o wszystkich wątpliwościach, można stwierdzić, że działalność taka
jest jak najbardziej potrzebna. Taki sposób „oporu” wobec władzy nie tylko
jednoczy społeczność sieciową (i nie tylko), ale przede wszystkim w jakiś
sposób pozwala na chociażby chwilowe odstresowanie. Zaznaczamy jednak – kwestia
sensowności takich zabiegów na dłuższą metę pozostaje wciąż otwarta i chyba
jednak jeszcze przez długi czas pozostanie dla nas zagadką sfinksa.
ŹRÓDŁO: http://fabrykamemow.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz