Memy coraz częściej okazują się doskonale spełniać w roli nowego i oryginalnego środka komunikacji. Czy jednak zawsze? Czy mogą one być pomocne dla poważnych instytucji państwowych? I czy przede wszystkim takim instytucjom wypada po nie sięgać?
Jako przykład, który pomoże w bardziej konkretny
sposób opisać problem, przytoczę kwestię sporu miesięcznika „Biblioteka w
szkole” (organizator akcji „STOP likwidacji bibliotek”) z Ministerstwem
Administracji i Cyfryzacji i stojącym na jego czele ministrem Michałem Bonim.
Sprawa
ta odbiła się szerokim echem w mediach, na początku tego roku opisana została
m.in. w artykułach zamieszczonych na portalach, do których będę się odwoływać w
niniejszym poście – a jak się wkrótce przekonamy, ogromny wpływ miał na to
internetowy mem.
·
PolskieRadio.pl:
http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/802066,Internetowe-zlosliwosci-czyli-memy-jak-pastisz
Na
początku wypadałoby jednak przytoczyć nieco więcej szczegółów. Protest „STOP
likwidacji bibliotek” powstał jako reakcja na projekt ustawy Ministerstwa
Administracji i Cyfryzacji, a konkretniej na znajdujący się w nim zapis
odnoszący się do kwestii bibliotek szkolnych. Ustawa stwarzała możliwość
przekazania bibliotece publicznej kompetencji biblioteki szkolnej – co w
ogromnym skrócie zezwoliłoby w przyszłości na w pełni zgodne z prawem
likwidacje bibliotek szkolnych.
Centrum
dowodzenia skromnym „ruchem oporu” stał się fanpage stworzony na facebooku,
którego błyskawiczny sukces przerósł najśmielsze oczekiwania inicjatorów. A
wymiana zdań między stronami konfliktu, odbywająca się za pośrednictwem postów,
przyjęła wkrótce formę wymiany… memów.
Jeśli wszedłeś między wrony...
Specjaliści
przywoływani w artykułach zgodnie twierdzą, że mem internetowy nie nadaje się
jako środek w oficjalnej komunikacji, przede wszystkim przez jego pierwotną
formę. Bądź co bądź mem posługuje się głównie ironią, zawsze więc będzie
odzwierciedlał subiektywny stosunek do danej sprawy – co wyklucza neutralność
istotną przy formalnych kontaktach. Dlaczego więc organizacja „STOP likwidacji
bibliotek” podjęło ryzyko? Powód jest dość prozaiczny – można powiedzieć, że
organizatorzy nie mieli innego wyjścia. Brak innej możliwości kontaktu z
Ministerstwem spowodował, że zwrócili się w stronę serwisu społecznościowego o szerokim
zasięgu. Skoro zaś inicjatywa rozpoczęła się w internecie, forma dialogu
również w swoisty sposób musiała zostać dostosowana do medium, tym bardziej
jeśli weźmiemy pod uwagę niesłabnącą w sieci popularność memów. Jak widać
opłaciło się, akcja zyskała bowiem ogromną popularność i rzesze zwolenników,
zaś pierwszy stworzony mem nie tylko skutecznie nagłośnił sprawę, ale i (czego
się nie spodziewano) wreszcie skłoniło MAiC do odpowiedzi.
...musisz krakać jak i one (?)
Należałoby
się zastanowić czy odpowiedź w formie memu przyniosła Ministerstwu ten sam
efekt. Otóż nie. Już sam sposób stworzenia memu nie przysporzył instytucji
sympatii – jedynie drobna zmiana szaty graficznej i tekstu, przy zachowaniu
identycznych fotografii, spowodowała, że wspomniany resort posądzono o brak
kreatywności i odtwórczość. Widać, że MAiC koniecznie dążył do stworzenia
jakiejś nici porozumienia z rozmówcą, przyjmując narzuconą przez niego formę
dialogu. Jednak biorąc pod uwagę kontekst naszej narodowej mentalności, prawda
jest taka, że od początku był skazany na niepowodzenie. Poważnej państwowej
instytucji odpowiedź w tak „niepoważnej” postaci po prostu nie przystoi. Tym
bardziej w tak istotnej sprawie.
Bilans zysków czy strat?
Protest
zakończył się pozytywnie dla organizacji „STOP likwidacji bibliotek”, minister
Boni pod naciskiem społeczeństwa wycofał dwuznaczny zapis z projektu ustawy.
Jak widać, forma memu internetowego przyczyniła się do sukcesu jednej ze stron,
drugą z kolei narażając w pewien sposób na śmieszność. Potwierdza to jedynie
opinie, że środek mający swą genezę w sieci nie spełnia swej roli w oficjalnej
dyskusji, tym bardziej na szczeblu instytucjonalnym. Aczkolwiek sami
przedstawiciele obrońców bibliotek mieli tego świadomość, o czym świadczyć może
owa wypowiedź (zaczerpnięta z oficjalnej strony internetowej http://www.stoplikwidacjibibliotek.pl/index.php):
Musimy
zaznaczyć, że jako organizatorzy nie traktujemy facebookowo-memowej formy
protestu jako odpowiedniej dla jakiejkolwiek dyskusji. Upraszcza to sprawę i
przenosi często debatę w nieistotne dziedziny. Niestety zostaliśmy do tego
zmuszeni przez brak jakiejkolwiek reakcji MAiC na głosy indywidualne i
organizacji społecznych oraz ciągłe próby MAiC sprowadzenia protestu do strajku
bibliotekarzy. Dlatego wszystkie nasze memy kierują na stronę zawierającą
bogatą argumentację lub do poszczególnych dokumentów.
Nie
mniej jednak sam fakt, że mem, czy też jego forma, została zapożyczona dla
wystosowania argumentu w tak poważnej sprawie, dobitnie pokazuje, jak ogromny
wpływ na społeczeństwo w naszych czasach ma nowoczesna technologia i internet.
Czy taki stan rzeczy jest dla nas korzystny czy też nie pozostaje odrębną
kwestią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz