poniedziałek, 23 września 2013

A wszystko „PRZEZ” czy „DZIĘKI” internetowi? - o tym, jak instytucje wykorzystują memy

Memy coraz częściej okazują się doskonale spełniać w roli nowego i oryginalnego środka komunikacji. Czy jednak zawsze? Czy mogą one być pomocne dla poważnych instytucji państwowych? I czy przede wszystkim takim instytucjom wypada po nie sięgać?

            Jako przykład, który pomoże w bardziej konkretny sposób opisać problem, przytoczę kwestię sporu miesięcznika „Biblioteka w szkole” (organizator akcji „STOP likwidacji bibliotek”) z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji i stojącym na jego czele ministrem Michałem Bonim.

Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach, na początku tego roku opisana została m.in. w artykułach zamieszczonych na portalach, do których będę się odwoływać w niniejszym poście – a jak się wkrótce przekonamy, ogromny wpływ miał na to internetowy mem.




Na początku wypadałoby jednak przytoczyć nieco więcej szczegółów. Protest „STOP likwidacji bibliotek” powstał jako reakcja na projekt ustawy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, a konkretniej na znajdujący się w nim zapis odnoszący się do kwestii bibliotek szkolnych. Ustawa stwarzała możliwość przekazania bibliotece publicznej kompetencji biblioteki szkolnej – co w ogromnym skrócie zezwoliłoby w przyszłości na w pełni zgodne z prawem likwidacje bibliotek szkolnych.

Centrum dowodzenia skromnym „ruchem oporu” stał się fanpage stworzony na facebooku, którego błyskawiczny sukces przerósł najśmielsze oczekiwania inicjatorów. A wymiana zdań między stronami konfliktu, odbywająca się za pośrednictwem postów, przyjęła wkrótce formę wymiany… memów.

         Jeśli wszedłeś między wrony...

Specjaliści przywoływani w artykułach zgodnie twierdzą, że mem internetowy nie nadaje się jako środek w oficjalnej komunikacji, przede wszystkim przez jego pierwotną formę. Bądź co bądź mem posługuje się głównie ironią, zawsze więc będzie odzwierciedlał subiektywny stosunek do danej sprawy – co wyklucza neutralność istotną przy formalnych kontaktach. Dlaczego więc organizacja „STOP likwidacji bibliotek” podjęło ryzyko? Powód jest dość prozaiczny – można powiedzieć, że organizatorzy nie mieli innego wyjścia. Brak innej możliwości kontaktu z Ministerstwem spowodował, że zwrócili się w stronę serwisu społecznościowego o szerokim zasięgu. Skoro zaś inicjatywa rozpoczęła się w internecie, forma dialogu również w swoisty sposób musiała zostać dostosowana do medium, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę niesłabnącą w sieci popularność memów. Jak widać opłaciło się, akcja zyskała bowiem ogromną popularność i rzesze zwolenników, zaś pierwszy stworzony mem nie tylko skutecznie nagłośnił sprawę, ale i (czego się nie spodziewano) wreszcie skłoniło MAiC do odpowiedzi.

        ...musisz krakać jak i one (?)

Należałoby się zastanowić czy odpowiedź w formie memu przyniosła Ministerstwu ten sam efekt. Otóż nie. Już sam sposób stworzenia memu nie przysporzył instytucji sympatii – jedynie drobna zmiana szaty graficznej i tekstu, przy zachowaniu identycznych fotografii, spowodowała, że wspomniany resort posądzono o brak kreatywności i odtwórczość. Widać, że MAiC koniecznie dążył do stworzenia jakiejś nici porozumienia z rozmówcą, przyjmując narzuconą przez niego formę dialogu. Jednak biorąc pod uwagę kontekst naszej narodowej mentalności, prawda jest taka, że od początku był skazany na niepowodzenie. Poważnej państwowej instytucji odpowiedź w tak „niepoważnej” postaci po prostu nie przystoi. Tym bardziej w tak istotnej sprawie.

        Bilans zysków czy strat?

Protest zakończył się pozytywnie dla organizacji „STOP likwidacji bibliotek”, minister Boni pod naciskiem społeczeństwa wycofał dwuznaczny zapis z projektu ustawy. Jak widać, forma memu internetowego przyczyniła się do sukcesu jednej ze stron, drugą z kolei narażając w pewien sposób na śmieszność. Potwierdza to jedynie opinie, że środek mający swą genezę w sieci nie spełnia swej roli w oficjalnej dyskusji, tym bardziej na szczeblu instytucjonalnym. Aczkolwiek sami przedstawiciele obrońców bibliotek mieli tego świadomość, o czym świadczyć może owa wypowiedź (zaczerpnięta z oficjalnej strony internetowej http://www.stoplikwidacjibibliotek.pl/index.php):

         Musimy zaznaczyć, że jako organizatorzy nie traktujemy facebookowo-memowej formy protestu jako odpowiedniej dla jakiejkolwiek dyskusji. Upraszcza to sprawę i przenosi często debatę w nieistotne dziedziny. Niestety zostaliśmy do tego zmuszeni przez brak jakiejkolwiek reakcji MAiC na głosy indywidualne i organizacji społecznych oraz ciągłe próby MAiC sprowadzenia protestu do strajku bibliotekarzy. Dlatego wszystkie nasze memy kierują na stronę zawierającą bogatą argumentację lub do poszczególnych dokumentów.

Nie mniej jednak sam fakt, że mem, czy też jego forma, została zapożyczona dla wystosowania argumentu w tak poważnej sprawie, dobitnie pokazuje, jak ogromny wpływ na społeczeństwo w naszych czasach ma nowoczesna technologia i internet. Czy taki stan rzeczy jest dla nas korzystny czy też nie pozostaje odrębną kwestią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz